
Polska modernizuje system zaopatrzenia w amunicję, odpowiadając na alarmujące doniesienia o niskich zapasach. Analiza stanu magazynów, działań MON oraz współpracy międzynarodowej pokazuje, że sytuacja jest złożona, ale pod kontrolą.
Polska modernizuje system zaopatrzenia w amunicję, odpowiadając na alarmujące doniesienia o niskich zapasach. Analiza stanu magazynów, działań MON oraz współpracy międzynarodowej pokazuje, że sytuacja jest złożona, ale pod kontrolą.
Pojawiające się w przestrzeni publicznej wypowiedzi sugerujące, że Polska posiada zapasy amunicji wystarczające jedynie na pięć dni intensywnych działań wojennych, wywołały zrozumiałe poruszenie. Warto jednak przyjrzeć się tej tezie z większą precyzją i w kontekście szerszego obrazu rzeczywistych zdolności obronnych oraz planowanych inwestycji.
Sformułowanie to odnosi się przede wszystkim do zapasów wybranych typów amunicji, szczególnie tej wykorzystywanej przez starsze systemy uzbrojenia, które wciąż znajdują się na wyposażeniu Sił Zbrojnych RP. Generał Dariusz Łukowski, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, zaznaczył, że choć taka sytuacja może dotyczyć wielu segmentów amunicji, nie można jej generalizować. Polska dysponuje bowiem różnorodnymi środkami bojowymi, z których część ma lepsze parametry logistyczne. Generał wskazał, że obecne zapasy umożliwiałyby prowadzenie intensywnej obrony przez około tydzień lub dwa – co i tak uznać należy za stan wymagający szybkiej poprawy. (RMF24, PolsatNews.pl)
Minister obrony narodowej, Władysław Kosiniak-Kamysz, wyraził bardziej optymistyczne stanowisko niż przedstawiciel BBN. Zaznaczył, że Polska nie jest bierna wobec zagrożeń, a działania na rzecz zwiększenia krajowej autonomii w zakresie amunicji są już wdrażane. Kluczowym elementem tych działań jest rozbudowa zdolności przemysłowych, m.in. przez budowę nowych zakładów produkcyjnych oraz modernizację już istniejących. Minister wskazał, że jednym z priorytetów obecnego kierownictwa MON jest odtworzenie zdolności strategicznych w zakresie zaopatrzenia armii w czasach kryzysu, w tym również poprzez inwestycje w zapasy surowców.(TVN24)
Polska nie ogranicza się jedynie do działań wewnętrznych. Kraj zawarł umowy na dostawy amunicji artyleryjskiej kalibru 155 mm z Koreą Południową – to amunicja przeznaczona m.in. dla armatohaubic K9 i Krab. Kolejne kilkadziesiąt tysięcy sztuk tej amunicji ma trafić do Polski najpóźniej do sierpnia. Zwiększenie zapasów tej klasy amunicji jest kluczowe, biorąc pod uwagę doświadczenia wojny w Ukrainie, gdzie właśnie amunicja artyleryjska stanowi podstawę długotrwałego konfliktu pozycyjnego. (Rzeczpospolita, TVN24)
W debacie o zapasach amunicji istotne jest, by nie skupiać się wyłącznie na ilości. Równie ważne są aspekty jakościowe – kompatybilność z nowoczesnym uzbrojeniem, precyzja, zdolność do działania w warunkach zakłóceń elektronicznych oraz interoperacyjność w ramach struktur NATO. Dlatego też inwestycje w amunicję nowej generacji, jak np. kierowaną amunicję krążącą (loitering munition) czy amunicję programowalną, nabierają coraz większego znaczenia.
Choć alarmujące doniesienia o możliwym niedoborze zapasów amunicji zawierają ziarno prawdy, należy traktować je jako sygnał ostrzegawczy, a nie wyrok. Stan zapasów należy oceniać w dynamicznym kontekście działań modernizacyjnych, inwestycyjnych i sojuszniczych. Polska armia jest w trakcie największego programu zbrojeniowego od czasów II wojny światowej, a budowa potencjału logistycznego i przemysłowego jest jego kluczowym elementem.
Warto również pamiętać, że sam fakt prowadzenia takiej debaty w przestrzeni publicznej – choć potencjalnie niebezpieczny z punktu widzenia bezpieczeństwa operacyjnego – świadczy o rosnącej dojrzałości społecznej i politycznej w zakresie obronności. Przejrzystość, presja społeczna i publiczna odpowiedzialność to mechanizmy, które mogą przyspieszyć konieczne zmiany.